Lectio Divina na II Niedzielę Wielkiego Postu w Roku A
LECTIO
Pierwsze czytanie:
z Księgi Rodzaju 12, 1-4a
Pan rzekł do Abrama:
«Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej
i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę.
Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem.
Będę błogosławił tym, którzy tobie błogosławić będą,
a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i Ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi».
Abram udał się w drogę, jak mu Pan rozkazał, a z nim poszedł i Lot.
Po zawarciu przymierza z Noem, w którym Bóg przysiągł wierność wobec wszystkich stworzeń (por. Rdz 9), ludzie nadal mieli skłonności do popełniania zła (por. Rdz 11). Mimo to Bóg nadal szukał dróg do jedności. Stąd po rozproszeniu ludzi pod wieżą Babel ma miejsce powołanie Abrahama. Dość zaskakujące, zważywszy, że Abram staje wobec konieczności zerwania wszelkich społecznych i klanowych więzów. Ale taka jest właśnie cena tego, by można było rzeczywiście kroczyć drogami Pana (Rdz 12,1).
Po nakazie pochodzącym od Boga: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej...”, następuje obietnica błogosławieństwa. Słowo: «błogosławieństwo» pojawia się w dwóch kolejnych wierszach aż pięciokrotnie (w. 2 i 3). Te powtórzenia wyznaczają niejako trzy środowiska, w których Abraham doświadczy działania Boga. Pierwsze z nich dotyczy obietnicy potomstwa, którego uzyskanie ludzkimi siłami wydaje się rzeczą niemożliwą (Rdz 11, 30). Temu znakowi towarzyszyć będzie uczynienie
jego imienia wielkim i sławnym (w przeciwieństwie do Rdz 11, 4). Drugim środowiskiem, wz miankowanym w wierszu 3a, jest poszerzenie horyzontów działania o tych, którzy przyjmą historię zbawienia, którą Bóg rozpocznie właśnie od Abrahama, i staną się dziećmi obietnicy. Natomiast ci, którzy będą się temu sprzeciwiać, nie zdołają uczynić niczego, co rozwojowi tej historii mogłoby zapobiec (por. Lb 22-24). W wierszu 3b ten horyzont zbawienia staje się już horyzontem uniwersalnym. To owo trzecie środowisko dobroczynnego działania Boga, z którego korzyść czerpie Abraham. A jego istotą jest włączenie w historię zbawienia wszystkich istniejących ludów ziemi. Dodajmy, że w Jezusie Chrystusie obietnica złożona przez Boga rozprzestrzenia się na wszystkich ludzi (por. Ga 3, 15-18), aż do eschatologicznego spełnienia.
Wróćmy do Abrahama: podąża on posłusznie za wszystkimi wskazaniami i obietnicami pochodzącymi od Boga. Nadto pozwala na to, aby Bóg dysponował nim samym i całym jego losem. I tak oto Abraham, zawierzając Bogu, wyrusza w drogę. W tym fakcie «wyjścia» nie tylko Izrael, ale wszyscy «synowie obietnicy» dostrzegają prototyp i zapowiedź «wyjść», jakich od swoich dzieci domaga się Bóg. Przykłady? Wyjście i powrót z niewoli babilońskiej, uczniowie naśladujący Jezus a, los każdego z nas, który na ziemi jest tylko przybyszem i pielgrzymem. I tak ta posłuszna wiara Abrahama stała się dla wszystkich wzorcem odpowiedzi na osobiste powołanie.
Drugie czytanie:
z Drugiego Listu św. Pawia Apostola do Tymoteusza 1, 8b -10
Najdroższy: Weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii mocą Bożą! On nas wybawił i wezwał świętym powołaniem nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do własnego postanowienia i łaski, która nam dana została w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasami. Ukazana zaś została ona teraz przez pojawienie się naszego Zbawiciela, Chrystusa Jezusa, który zniweczył śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię.
Św. Paweł, przebywając w rzymskim więzieniu jak pospolity przestępca (2,9), wysyła list do swojego umiłowanego ucznia imieniem Tymoteusz, który był biskupem Efezu. Jest to swoisty apel posiadający znamiona ostatniego przesłania. Do fizycznego uwięzienia doszło bowiem także i cierpienie moralne (1,12). Dla jego duchowego syna nie powinno to być jednak powodem do wstydu czy ujmy (1, 8). Przeciwnie, powinno to stać się przyczyną do jeszcze większego rozbudzenia charyzmatu otrzymanego przez włożenie rąk kapłanów oraz do zaczerpnięcia ducha mocy, miłości i mądrości, co pozwoli mu na odniesienie zwycięstwa w godzinie próby (w. 6n). I choć wręcz jest koniecznością, aby uczniowie Chrystusa cierpieli za wiarę (2, 3), to muszą pamiętać, że w takiej sytuacji nie są osamotnieni: siłą wspierającą ich wówczas będzie łaska Boża (8b), dzięki której, pomimo ludzkich słabości, będziemy mogli osiągnąć zbawienie (2,10-12a).
W krótkim wierszu 10. zostało wyrażone sedno kerygmy: wcielenie, śmierć i zmartwychwstanie Zbawiciela. To On, pokonując śmierć, otworzył nam przejście prowadzące w kierunku światła: w Jego śladach - oraz w śladach wszystkich świętych, którzy wiernie podążali za Chrystusem - także Tymoteusz (jak również każdy chrześcijanin) będzie mógł mocą wiary i miłości zmierzyć się z cierpieniem ponoszonym dla Ewangelii (w.13). Jest tego świadom Paweł, bo nostalgia rozłąki (w.4), ludzka nieśmiałość (w.7) Tymoteusza, „skandaliczna” sytuacja, w jakiej sam się znalazł, powtarzające się oznaki odstępstw niektórych chrześcijan (w.15) mogą stać się przyczyną nadciągnięcia ciemnych chmur nad życie ucznia. I wtedy, ale i dziś. Dlatego Apostoł - także poprzez zastosowanie odpowiedniego słownictwa odwołującego się do światłości (w.10) - dodaje odwagi: to Chrystus jest tym,który rozświetla i rozpromienia ludzkie życie.
Ewangelia:
według św. Mateusza 17,1-9
Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno.
Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa.
A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie».
Tekst Mateuszowy opowiadający o przemienieniu rozpoczyna się od uwagi dotyczącej chronologii: „Po sześciu dniach...”. Wiąże ona wspomniany tekst z tekstem wcześniejszym, to znaczy z wyznaniem wiary przez Piotra, z pierwszą wyraźną wypowiedzią Jezusa na temat swej męki oraz ze stwierdzeniem, że być uczniem Chrystusa znaczy naśladować Go przede wszystkim na drodze krzyża. Tak więc „po sześciu dniach” Jezus zabiera ze sobą trzech swoich uczniów na wysoką górę, aby ich umocnić doświadczeniem chwaty obiecanej po dniach cierpienia. W tej wzniosłej atmosferze samotności Jezus przemienia się i pokazuje im swój Boski splendor (w.2). Mateusz, podkreślając głównie światło i blask promieniejące od Niego, przywołuje postać Syna Człowieczego przewijającą się przez Księgę proroka Daniela (rozdz. 10) oraz epifanie Jahwe na górze Synaj (Wj 34, 29-33).
Kolejne aluzje - jakich w tym fragmencie nie brak - nawiązujące do teofanii ze Starego Testamentu (Wj 19,6-19; 24, 9-11; 1 Krl 19,11), pokazują, że dokonuje się coś bardzo ważnego. Oto w osobie Jezusa Chrystusa «stare Przymierze przemieniam się w «nowe i wieczne Przymierzem. Ukazanie się Mojżesza i Eliasza jest świadectwem, że Jezus jest spełnieniem Prawa i Proroków; że jest Tym, który poprowadzi lud do prawdziwej ziemi obiecanej i przywróci spójność wiary w Boga.
Interwencja Piotra (w.4) wskazuje na liturgiczny kontekst wydarzenia przemienienia, a mianowicie na Święto Namiotów. To najbardziej radosne i pełne światła święto było wspomnieniem czasów wyjścia, czasów, kiedy Bóg stawał pośród swojego ludu, zamieszkując jak on w namiocie. Tym zaś namiotem był namiot spotkania. Świetlany obłok (shekhinah), który osłonił wszystkich obecnych, jest aktualizacją liturgii i doprowadzeniem jej do pełni. Jak zresztą stwierdza to głos, który dał się słyszeć z nieba: Jezus jest największym prorokiem zapowiadanym przez samego Mojżesza (Pwt 18, 15), a jest nim jako umiłowany Syn Boga Ojca.
Wobec tak nadzwyczajnego wydarzenia, ukazującego Bożą chwałę, uczniowie trwali w osłupieniu i zalęknieniu. Jezus uspokaja ich zarówno słowem, jak i gestem (w.7). Zresztą podobnie czyni Syn Człowieczy w wizji proroka Daniela. Jednak to, co Jezus im powiedział, stało się dla nich jeszcze bardziej niezrozumiałe, żeby wręcz nie powiedzieć: bulwersujące. Oto Syn Człowieczy - chwalebna postać oczekiwana na końcu historii - musi zmierzyć się ze śmiercią i zmartwychwstać.
MEDITATIO
Liturgia dnia dzisiejszego wymaga od nas, byśmy szli wąską i trudną drogą. To droga posłuszeństwa w wierze. Tej wierze, która nakazuje Abrahamowi, by rozstał się z bliskimi, i tej, która wyznacza mi nieznane cele. Jest to droga wytrwałości, która wymaga od Tymoteusza przełamania zniechęcenia i trwania we wspaniałomyślności daru składanego z samego siebie. Jest to droga cierpienia i śmierci, którą Jezus przeszedł z pełną tego świadomością, przygotowując także swoich uczniów do zmierzenia się z nią w duchu wcześniejszego umocnienia. Jest to także jedyna droga, która prowadzi do prawdziwego życia, do autentycznej chwały i do światła nie znającego zachodu.
Także i teraz można zakosztować nieco z tej chwały, aby zdobyć dla siebie nową motywację do kontynuowania podjętej drogi. Przecież obietnica Bożego błogosławieństwa wypełniła nadzieją życie Abrahama; moc Boża pomogła Tymoteuszowi zaczerpnąć łaski Chrystusa, by z zapałem i odwagą bronił Ewangelii; oglądanie przemienionego Chrystusa umocniło zaś uczniów na czas próby w godzinie krzyża i hańby. A Duch Święty zawsze jest gotowy dostarczać nam odpowiednich dowodów, czyli podpowiadać, co mamy robić.
Cierpienie jest nieodłącznym towarzyszem na drodze życia każdego człowieka. Jednak w godzinie próby chrześcijanin nie jest sam. Obok stoi Jezus „jako człowiek cierpienia, który dobrze je zna”. Obok stoi Ten, który pierwszy zmierzył się z cierpieniem krzyża. A to wystarczy, aby podtrzymać w nas ufność w to, że Jego moc objawia się głównie w naszej słabości; to dość, by zaszczepić w nas odwagę dokonywania takich wyborów, jakich On domaga się od nas zmierzających w kierunku Paschy... A wszystko po to, aby i nas uczynić świadkami swojego zmartwychwstania.
ORATIO
Jezu Chryste, Ty jesteś naszym Panem. Promieniując blaskiem jaśniejącego światła, ukazałeś swoje oblicze uczniom, którzy najpierw byli przestraszeni faktem czekającego Ciebie cierpienia, a potem przelękli się chwały emanującej od Twojej Osoby. Panie, Twoje misterium zawsze nas przerasta.
Ty jesteś naszym Panem. Będąc umiłowanym Synem Ojca, pierwszy przeszedłeś, a teraz otwierasz także przed nami: drogę posłuszeństwa w wierze, która wydaje się niemożliwa do przejścia; drogę wytrwałości, która wydaje się nieużyteczna; i drogę nadziei, której nic nie zdoła zastąpić.
Ty jesteś naszym Panem. Chcemy ufać tylko Tobie, ponieważ nasza droga jest zbyt trudna, wyboista i ciemna; sami jej nie przejdziemy, ale z Tobą, naszym Dobrym Pasterzem, ścieżki naszego życia staną się znów pewne, strach zostanie pokonany, a trud hojnie nagrodzony.
CONTEMPLATIO
Temu, kto jest wybrany i umiłowany przez Boga, czasami ukazuje się odbicie Jego oblicza jak blask światła zamknięty w dłoniach, który pojawia się i znika, zgodnie z wolą tego, który go trzyma, w taki sposób, że dzięki temu, co dane mu zostało zobaczyć przelotnie, dusza rozpala się pragnieniem pełnego posiadania wiecznego blasku i pełnego oglądania Boga. I dopóki zdaje sobie sprawę, a przynajmniej w jakiejś części, z tego, czego mu brakuje, zdarza się, że łaska, jakby przelotnie, uwalnia zmysły tego, który kocha Boga, chwyta go dla siebie i przenosi w dzień, który nigdy się nie kończy, z dala od zgiełku świata, chociaż na moment, na jedną chwilę, zgodnie z jego własną miarą, gdzie sam Byt pozwala się kontemplować takim, jaki jest. Co więcej, czasami przekształca go na swoje podobieństwo, aby również i on był, także na swoją miarę takim, jakim On jest.
A gdy zauważy on ogromną przestrzeń, oddzielającą to, co jest Czyste, od tego, co nieczyste, człowiek jest oddawany samemu sobie i odsyłany celem dalszego oczyszczenia swojego serca, będącego przygotowaniem do nowego widzenia. (...) Nigdzie indziej nie zrozumie się lepiej wielkości ludzkiej niedoskonałości niż w blasku Bożego oblicza, w zwierciadle Bożego widzenia.
Bł. Wilhelm z Saint-Thierry, Lettera d'oro, num. 268n
ACTIO
W ciągu dnia często powtarzaj i żyj Słowem:
„Ześlij światłość swoją i swoją prawdę, niech one mnie wiodą
i niech mnie przywiodą na Twoją świętą górę i do Twych przybytków!” (Ps 43, 3).
LEKTURA DUCHOWA
1.
W jednej chwili, w dzień przemienienia [Piotr, Jakub i Jan], kontemplują cud przebóstwionego ciała i oblicza, z którego bije blask życia wiecznego: twarz Chrystusa rozpromieniła się bowiem pełnym światłem Boga.
Wynika z tego, że ludzkie ciało może zostać przemienione i że także ono ma do przekazania pewne przesłanie światła (...). Nasze ciało zostało przepełnione duchowym powołaniem, które jest powołaniem Bożym. Nasze ciało jest pierwszą Ewangelią, ponieważ świadectwo Bożej obecności w nas samych jest przekazywane przez wyraz naszej twarzy, poprzez nasze otwarcie, życzliwość i uśmiech. To w nas samych jest obecne to wewnętrzne światło, które jest odblaskiem chwały Jezusa Chrystusa. To, co jest wspaniałego w człowieku, to fakt, że może on objawiać Boga i, co więcej, został do tego wezwany. Jest bowiem w nas obecne ukryte, cudowne i niewyczerpalne piękno. Chrystus nie przyszedł tylko po to, aby zbawić nasze dusze. Jezus przyszedł także po to, aby objawić człowiekowi Boga i aby objawić człowiekowi człowieka. Przyszedł po to, aby spełnić człowieka w całej jego wielkości, godności i pięknie. Tak więc zostaliśmy wezwani do wielkości, radości, młodości, godności i do piękna, do promieniowania Bogiem, do przemieniania całego naszego bytu komunikującego się z Bożym blaskiem.
Nosimy w sobie skarb życia wiecznego, rzeczywistość nieskończonej obecności, jaką jest żywy Bóg. Także dzisiaj, i to we wszystkich przejawach naszego życia, jesteśmy wzywani do ukazywania Boga. Zapomnijmy o tym wszystkim, co jest w nas negatywnego, o wszystkich naszych obciążeniach, trudach, zmęczeniach, ograniczeniach, a także o ograniczeniach innych ludzi! Jakie to ma znaczenie od tego momentu, gdy Bóg jest w nas, gdy Bóg żyje, gdy obdarował nas swoją łaską, swoim pięknem? Jakie to ma znaczenie od tej chwili, kiedy to wchodzimy dzisiaj w obłok przemienienia, aby wyjść z niego przyodzianymi Bogiem, niosąc na swej twarzy radość Jego miłości i uśmiech Jego odwiecznej dobroci?
Maurice Zundel, Ta parole comme une source [Sillery 1998, 228n]
2.
Przez Ewangelię Przemienienia rzuca Chrystus szczególne światło na życie i nieśmiertelność, która ma być udziałem człowieka w królestwie niebieskim. Ewangelia ta mówi o duchowym wyniesieniu człowieka na podobieństwo Syna Bożego - oraz o jego nieśmiertelności w Bogu. W Jezusie Chrystusie człowiek osiąga to wyniesienie i tę godność. W Jezusie Chrystusie człowiek idzie ku swojej własnej nieśmiertelności w Bogu.
Przemienienie Pańskie przygotowuje Apostołów do męki Chrystusa - ale przede wszystkim do Jego zmartwychwstania.
Wy wszyscy, drodzy Bracia i Siostry, którzy dzisiaj uczestniczycie w Eucharystii i słuchacie Ewangelii o Przemienieniu Pańskim, umocnijcie swą wiarę w duchowe wyniesienie człowieka w Jezusie Chrystusie. Równocześnie zaś rozważcie, w jaki sposób ten wymiar wiary, wymiar królestwa Bożego, w którym Ewangelia otwiera przed nami perspektywę nieśmiertelności - związać z wymiarem pracy, która od początku jest ziemskim powołaniem człowieka.
Jan Paweł II [w: Jubileuszowy Rok Odkupienia 25 III 1983 - 22IV1984, Citta del Vaticano 1985, 340]
Boga i problem zła to dwa tematy zaproponowane nam przez dzisiejszy fragment zaczerpnięty z Księgi Rodzaju. Z prochu ziemi, a więc z materii, ulepił Bóg człowieka (’adam) i tchnął w niego swoje tchnienie życia. Ponadto otoczył go wszelkim dobrem i pięknem stworzeń (w. 9) i umieścił w miejscu przygotowanym z wielką troską, zlecając mu do wykonania zadanie, a więc pewnego rodzaju misję (w. 15). Obdarzył też wolnością określania i przemieniania otaczającej go rzeczywistości poprzez panowanie nad nią i poprzez pracę (w. 19n). Jednak człowiek, sam z siebie, nie miał prawa określania tego, co jest dobre, a co złe. To prawo pochodzi bowiem od Boga. A Bóg nie chciał, aby człowiek poznał zło, ponieważ to mogłoby go doprowadzić do śmierci (w. 16n). Dla semitów zaś «poznanie» jest bardziej, i w pierwszym rzędzie, faktem doświadczalnym niż intelektualnym czy moralnym. Nadane więc przez Boga człowiekowi przykazanie miało służyć życiu i szczęściu jego samego. Nadto człowiek już wtedy stanął przed wyborem związanym z dobrowolnym posłuszeństwem odnoszącym się do uznania szczególnej i wyjątkowej relacji, jaką Stwórca mu zaproponował, bądź jej odrzucenia.
Rosnące w centrum ogrodu drzewo poznania dobra i zła było strzeżone jedynie przez Boży zakaz. Człowiek zaś miał «władzę», aby go zachować albo też złamać. Wybrał jednak to drugie. W ten sposób pojawiło się zło. Biblijny tekst mówi nam o tym, że początkowo nie było ono błędnym wyborem człowieka, ale było raczej istotą stworzoną, która chytrze wpłynęła na dokonywany przez człowieka wybór. Słowo wskazujące na węża oznacza także «wyróżnienie», co pozwala lepiej zrozumieć bałwochwalcze kulty, w których obecny był symbol węża. I dodajmy, że ten właśnie symbol nie przestawał pociągać Izraela. Wróćmy jednak do naszego tekstu: oto wąż posługując się z gruntu fałszywą retoryką (w. 4n) przedstawił Boży zakaz jako kłamstwo, którego odrzucenie staje się formą wyzwolenia.
To opowiadanie jest arcydziełem z punktu widzenia psychologii, ciągiem sensacyjnych wydarzeń, zresztą dosyć dokładnie przestudiowanych (w. 6), ukazujących narastanie pragnienia, by ów zakaz Boga przekroczyć. Tak doszło do pierwszego grzechu. Jego skutkiem jest zwrócenie uwagi na własną nagość. Ona staje się przejawem ludzkiej słabości, bezbronności, a w efekcie śladem upadku, który doprowadził człowieka do zawstydzenia i poczucia klęski. To zaś było powodem, że człowiek zaczął unikać spojrzenia Boga.
Drugie czytanie:
z Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian 5, 12-19
Bracia: Przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli. Bo i przed Prawem grzech był na świecie, grzechu się jednak nie poczytuje, gdy nie ma Prawa. A przecież śmierć rozpanoszyła się od Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli przestępstwem na wzór Adama. On to jest typem Tego, który miał przyjść.
Ale nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem, jak z darem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa. I nie tak samo ma się rzecz z tym darem, jak ze skutkiem grzechu, spowodowanym przez jednego grzeszącego. Gdy bowiem jeden tylko grzech przynosi wyrok potępiający, to łaska przynosi usprawiedliwienie ze wszystkich grzechów. Jeżeli bowiem przez przestępstwo jednego śmierć zakrólowała z powodu jego jednego, to o ileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru sprawiedliwości, królować będą w życiu z powodu Jednego Jezusa Chrystusa.
A zatem, jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie. Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi.
Jest to być może zbyt trudny fragment biblijny, czego przyczyną jest zawarty w nim olbrzymi ładunek teologiczny. Niemniej posiada on wyjątkowe znaczenie, jeżeli chodzi o zrozumienie centralnej pozycji Chrystusa w całej historii zbawienia. Poprzez porównanie Adama z Chrystusem dwóch «protoplastów» ludzkiej historii otrzymaliśmy nowe wyjaśnienie tajemnicy krzyża. Pierwszy z nich, ojciec ludzkości, stary Adam, poprzez swój grzech wszystkich ludzi wciągnął zarówno w grzech, jak i w śmierć (w. 12). Natomiast Chrystus, nowy Adam, przez akt sprawiedliwości, to znaczy przez swoją śmierć na krzyżu z miłości, otworzył wszystkim drogę prowadzącą do sprawiedliwości, miłości i niekończącego się życia. Takie spojrzenie na dziejącą się rzeczywistość pozwala nam zauważyć, że historyczne wyda rzenia nie są wydarzeniami przypadkowymi, że ściśle się ze sobą wiążą, i to zarówno w tym, co jest dobre, jak i w tym, co jest złe. To, co czynimy, swymi wpływami sięga poza nas, gdyż «dotyka» swym skutkiem wszystkich. Stanowi to materię tak zwanego «grzechu społecznego».
Przekroczenie nakazu Boga przez pierwszego człowieka, sprawia, iż cała ludzkość oddala się od obrazu Chrystusa. Stąd każdy człowiek nosi w swoim sercu zmazę pierwotnej winy, jakby dziedziczne znamię. Dlatego też stworzenie, aby żyć w jedności z Bogiem, a więc w doskonałej świętości, będzie wystawiane na pokuszenie zła. Jednak Prawo zaproponowane przez Boga zranionemu człowiekowi jest formą wstępnej terapii. To właśnie w nim znalazło się wskazanie dotyczące tego, co należy czynić, a czego unikać, aby żyć w zgodności z wolą Bożą (w. 13-14. 20a).
Jednakże samo Prawo jest niewystarczające, aby odnowić zerwaną więź z Bogiem. Człowiek sam z siebie nie zdoła wybawić się z upadku. Dlatego św. Paweł, dokonując porównania pomiędzy tym, co uczynił Adam, a tym, co jest owocem działania Chrystusa, wskazuje na absolutną obfitość Bożego daru. Jest to pewnego rodzaju ujmując rzecz obrazowo nadmiar, a nawet naddatek łaski, będącej owocem posłuszeństwa umiłowanego Syna. To właśnie przez wypełnienie woli Ojca aż do śmierci na krzyżu Jezus przywrócił nam możliwość powrotu do Boga i ofiarował dostęp do życia wiecznego (w. 21).
Ewangelia:
według św. Mateusza 4, 1-11
Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy pościł już czterdzieści dni i czterdzieści nocy, poczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: «Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem». Lecz On mu odparł: «Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych».
Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na szczycie narożnika świątyni i rzekł Mu: «Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, napisane jest bowiem: Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień». Odrzekł mu Jezus: «Ale napisane jest także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego».
Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon». Na to odrzekł mu Jezus: «Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz». Wtedy opuścił Go diabeł, a oto przystąpili aniołowie i usługiwali Mu.
Jezus po ogłoszeniu przez Ojca, że jest Jego umiłowanym Synem, co ma miejsce podczas chrztu, zostaje wyprowadzony przez Ducha na pustynię, „aby był kuszony przez diabła”. Ta próba miała swoje przyzwolenie w Bogu. I oto Jezus, który przyszedł, aby całą ludzkość przywrócić Ojcu, został poddany podobnemu kuszeniu, jakiego doświadczył naród wyjścia. Wskazują na to między innymi fragmenty pochodzące z Księgi Powtórzonego Prawa, którymi Syn Boży posłużył się, odpowiadając na szatańskie pokusy (Pwt 8, 3; 6,16; 6,13). Ale tam, gdzie Izrael upadł, tam też Jezus zwyciężył.
Diabelski podstęp polegał głównie na tym, że szatan odwoływał się do panujących wówczas oczekiwań co do osoby Mesjasza i tylko domagał się potwierdzenia, że tak jak twierdził głos z nieba, faktycznie jest On Synem Bożym. Temu wizerunkowi Mesjasza, który z łatwością zaspokaja materialne oczekiwania człowieka, Jezus się sprzeciwia. I dlatego codziennemu pokarmowi człowieka przeciwstawia duchowy pokarm ożywiającego Słowa Bożego (w. 3n). Dlatego obrazowi cudotwórczej i spektakularnej misji, jaką proponuje Mu diabeł, Jezus przeciwstawia bezwarunkowe podporządkowanie się Bożym planom (w. 5-7). Po pokusie obiecującej życiowy sukces następuje pokusa władzy bycia panem na ziemi a przecież zupełnie odmienna jest mesjańska droga Jezusa, której doświadczał On na pustyni. Dlatego też mocą właśnie władzy, jaka została Mu dana z racji całkowitego oddania się Bogu, On, Syn Boży, doskonały wielbiciel Ojca, przepędził diabła (w. 8-11).
Mateusz ukazuje nam Jezusa nie tylko jako prawdziwego Izraelitę, ale także jako nowego Mojżesza. A czyni to poprzez odwołanie się do postu trwającego czterdzieści dni i czterdzieści nocy i wzmiankę o „wysokiej górze”, z której diabeł pokazuje Jezusowi wszystkie królestwa świata, co jest aluzją do Pwt 34,1-4. Czterdzieści dni spędzonych przez Jezusa na pustyni to czas bezpośredniego przygotowania do roli przewodnika nowego ludu Bożego, któremu przyniósł nowe prawo.
MEDITATIO
Pan Bóg przygotował człowiekowi wspaniały i urodzajny ogród: ziemię będącą miejscem spotkania i Stwórcy, i «adama»; miejsce wolności, gdzie miłość jest wyborem, jest świadomym przylgnięciem do Bożych zamiarów i planów, czemu towarzyszy ufne przekonanie, że dla swoich stworzeń Bóg pragnie jedynie dobra. Ale wolność wyboru dawała człowiekowi i możliwość odrzucenia tego wszystkiego. Stąd także wąż mógł wśliznąć się do ogrodu.
W Ewangelii czytamy, że Duch Boży wyprowadził Jezusa na pustynię. To ziemia osamotnienia, gdzie wszystko zalega w doskonałym milczeniu, a ogarniająca wszystko cisza wzmacnia odgłosy nasłuchiwane sercem. Pustynia to także ziemia wolności, miejsce, gdzie Bóg może mówić bądź milczeć. Tutaj może nas szukać również diabeł, ten, który dzieli. Dla tego Jezusa prowadzi po pustyni Boży Duch.
Cofnijmy się do początków: człowiek oszukany przez złego szukał chwały, która, jak sam uważał, była dla niego zakazana przez zazdrosnego Boga. A on już wtedy chciał być jak Bóg, chciał być Bogiem, chciał samemu móc orzekać, co jest dobre, a co złe. To odwieczna pokusa człowieka. Jednak właśnie wówczas, gdy uległ pokusie, Adam zauważył, że jest nagi. Wtedy został wypędzony z ogrodu i zaczął uprawiać ziemię, aby w pocie czoła zdobywać pożywienie. Dlatego też Jezus zstąpił do otchłani upadku pierwszego człowieka; do otchłani pychy i samowystarczalności każdego z nas. Jak każdy człowiek, słyszał kuszący głos tego, który w absolutnej samotności zbliżył się do Niego i zachęcał do wypróbowania jego własnych możliwości: do naginania do własnych potrzeb praw natury, do czynienia z Bożej opieki instrumentu, aby panować nad światem, układając się choćby troszeczkę z księciem tego świata. Perspektywa władzy, sukcesu i nieograniczonych niczym możliwości czy nie są to najlepsze sposoby osiągnięcia sukcesu w realizacji powierzonej misji? Są to pokusy dobrze znane każdemu, choćby z własnego miejsca pracy.
ORATIO
Boże Ojcze, Ty zaproponowałeś człowiekowi trwanie w jedności i we wspólnocie, a kiedy Adam, nasz pyszny protoplasta, odrzucił to, nie pozostawiłeś nas w otchłani upadku. Spójrz także na mnie, podźwignij mnie z udręki, w którą wpycha mnie żądza stania się bogiem, pokusa, by w sobie znajdować normę tego, co jest dobre, i tego, co jest złe.
Jezu Chryste, Ty uwolniłeś nas od grzechu Adama, od grzechu każdego z nas i aż po krzyż szedłeś drogą posłuszeństwa wskazaną przez Ojca. Zbaw mnie, człowieka pragnącego nasycić się rzeczami, chwałą i władzą, który jednak pozostaje kimś zawiedzionym i zgłodniałym. Dzieje się tak dlatego, ponieważ Zycie jest zupełnie gdzie indziej.
Duchu Święty, Ty wyprowadziłeś Jezusa na pustynię, aby ja ko zwycięzca zła mógł zwrócić Ojcu oblubieńczą uległość, którą każdy z nas odrzucił. Skieruj na mnie swe światło i wzmacniaj moje serce, abym umiał wybierać Twoją wolę i bez obawy przed niepowodzeniami czy ośmieszeniem pełnił ją każdego dnia, w pokorze posłuszeństwa i w wolności miłości.
CONTEMPLATIO
Chrystus był kuszony przez diabła. W Chrystusie ty bowiem byłeś kuszony. On z ciebie wziął sobie ciało, w sobie dał tobie zbawienie. Z ciebie śmierć dla siebie, z siebie życie dla ciebie. Od ciebie dla siebie obelgi, od siebie dla ciebie cześć. A więc od ciebie dla siebie pokusy, tobie od siebie zwycięstwo. (...)
Chrystus jest wieżą. On sam stal się dla nas wieżą warowną przeciwko nieprzyjacielowi, ponieważ jest opoką, na której został zbudowany Kościół. Czy nie schronisz się, aby nie zostać ugodzonym przez diabła? Schroń się do wieży. Do tej wieży nigdy nie sięgną diabelskie pociski. Tam będziesz bezpieczny i niewzruszony. Wspomnij na Chrystusa i wejdź do wieży. Jak wspomnisz na Chrystusa, żeby wejść do wieży? Cokolwiek byś cierpiał, pomyśl, że On pierwej cierpiał, i zastanów się, dla jakiego celu cierpiał: ażeby umrzeć i zmartwychwstać. Ty również oczekuj takiego kresu, jaki On najpierw osiągnął, a wszedł do wieży nie za zgodą nieprzyjaciela.
Św. Augustyn, Objaśnienie Psalmu 60
ACTIO
W ciągu dnia często powtarzaj i żyj Słowem:
„W czasie próby bądźmy wytrwali: naszą silą jest miłość Chrystusa”.
LEKTURA DUCHOWA
1.
Największą pokusą jest pokusa rozpaczy. Polega ona na tym, że zaczynamy wątpić w możliwość dostąpienia Bożego przebaczenia i zostania umiłowanymi dziećmi Ojca. Jednak to raczej w tym względzie należy doprowadzić do rozpaczy chytrość i przebiegłość samego diabła.
Jeżeli faktycznie przestaniemy ufać Bogu, to sami oddzielimy się od Niego. Jak więc widać, jest to straszna pokusa. Pokusa braku zaufania leży u podstaw tragicznego upadku pierwszych rodziców, ale można ją również zauważyć także na poszczególnych etapach historii zbawienia. Praktycznie możemy ją znaleźć już w pierwszej księdze Pisma Świętego (rozdz. 3), kiedy wąż nakłania Adama i Ewę do nieufności względem Boga, a także w księdze ostatniej, czyli w Apokalipsie (rozdz. 3 i 12), gdzie czytamy, że oto smok wścieka się przeciwko Kościołowi, pragnąc pożreć jego dzieci, które zrodzone zostały z miłości. Zazdrość nieustannie popycha złego, chociaż został już pokonany przez Chrystusa, do desperackich prób, aby pokusami prowadzić do upadku dzieci Boże. Dlatego też chrześcijanin zawsze winien być człowiekiem czujnym i gotowym do walki, na czas której winien przywdziać zbroję Bożą (por. Ef 6, 12-18).
Skoro Kościół jest narażony na pokusy, to także chrześcijanin nie jest i nie będzie od nich wolny. Jeżeli jednak będziemy wytrwali w wierze i w modlitwie, wówczas Pan okaże nam swoją pomoc, aby nie dopuścić do ziszczenia się pokusy (por. Ap 3, 10-12). Ale istnienie pokusy jest wręcz konieczne, ponieważ po upadku w raju wszyscy są wystawiani na różnego rodzaju próby. Nasze serce jest niestałe. Potrzebuje wzmocnienia przez zastosowanie intensywnej i zachęcającej terapii: pokusa wyzwala w człowieku nowe i nadzwyczajne siły duchowe. Miłość poddana próbie oczyszcza się i umacnia.
Bóg jednak obiecuje nam pomoc. Nigdy bowiem nie zostaniemy wystawieni na próbę przekraczającą nasze siły. Już Apostoł, św. Paweł, mówi nam, że „wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10,13). Kotwicą zbawienia jest krzyż, do którego powinniśmy być mocno przytwierdzeni. To przecież dla nas Chrystus pokonał pokusę i zwyciężył.
Anna Maria Canopi, Si, Padre. Meditazioni sul Padre nostro [Milano 1999, 114-116]
2.
Ewangelie mówią o okresie samotności Jezusa na pustyni za raz po przyjęciu przez Niego chrztu od Jana: „Duch wyprowadził” Go na pustynię. Jezus pozostaje tam przez czterdzieści dni, poszcząc; żyje wśród dzikich zwierząt, a aniołowie Mu usługują. Na końcu tego czasu trzykrotnie kusi Go Sza tan, usiłując wystawić na próbę Jego synowską postawę wobec Boga. Jezus odpiera te ataki, które jakby streszczają w sobie pokusy Adama w raju i Izraela na pustyni, a diabeł oddala się od Niego „do czasu” (Łk 4, 13).
Ewangeliści wskazują na zbawcze znaczenie tego tajemniczego wydarzenia. Jezus jest nowym Adamem, który pozostaje wierny tam, gdzie pierwszy Adam uległ pokusie. Jezus doskonale wypełnia powołanie Izraela, w przeciwieństwie do tych, którzy prowokowali niegdyś Boga przez czterdzieści lat na pustyni. Chrystus objawia się jako Sługa Boży całkowi cie posłuszny woli Bożej. W tym Jezus jest zwycięzcą diabła; związał mocarza, aby odebrać mu jego zdobycz. Zwycięstwo
Jezusa nad kusicielem na pustyni uprzedza zwycięstwo męki, w której Jezus okazał najwyższe posłuszeństwo swojej synowskiej miłości do Ojca.
Kuszenie Jezusa ukazuje, w jaki sposób Syn Boży ma być Mesjaszem w przeciwieństwie do tego, co proponuje Mu Szatan i co ludzie pragną Mu przypisać. Dlatego właśnie Chrystus zwyciężył kusiciela dla nas: „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, ale doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4,15). Kościół co roku przez czterdzieści dni Wielkiego Postu jednoczy się z tajemnicą Jezusa na pustyni.
Katechizm Kościoła Katolickiego, 538-540