Lectio Divina na VII Niedzielę Zwykłą w Roku A
LECTIO
Pierwsze czytanie:
z Księgi Kapłańskiej 19,1-2. 17-18
Pan powiedział do Mojżesza: «Przemów do całej społeczności Izraelitów i powiedz im: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!
Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie ponieść winy z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan!».
Rozdział 17., następujący po pierwszej części Księgi dotyczącej ofiar i kultu, rozpoczyna prezentację zbioru praw i przepisów (rozdziały 17-26). Zebrano je pod wspólnym tytułem: Prawo świętości. W części tej, przede wszystkim w rozdziale 19., powracają parokrotnie, niczym echo, słowa: „Ja jestem Pan, Bóg wasz”. To oświadczenie Boga stanowi podstawę do przedstawienia żądań Izraelowi. Nadto pokazuje, że Prawo nie jest rzeczywistością niezależną, ale zakłada objawienie Boga, który kocha i który wyzwala. Owo wezwanie Boga wyzwalającego łączy się z drugą powtarzającą się wzmianką objawiającą świętość Boga (por. 19, 2; 20, 3; 20, 26; 21, 8; 22, 2; 22, 32). Dodajmy: Boga, który własnej świętości udziela Izraelowi. Świętość Boga jest absolutna i całkowicie odmienna od naszych ludzkich wyobrażeń. Jednak nie pozostaje zamknięta sama w sobie, staje się bowiem treścią komunikatu podanego zupełnie dobrowolnie. Ten niezwykły i darmo otrzymany dar zobowiązuje naród wybrany do udzielenia odpowiedzi, ale co ciekawe nie zapewnia mu jakiegoś szczególnego przywileju pośród innych narodów. Świętość jest wyłączną własnością Boga, przymiotem, który nakłada na Izrael obowiązek życia w całkowitej zgodności z otrzymanym powołaniem.
Odwołując się do niej, można wskazać postawy nie do po godzenia z tym powołaniem. Wśród nich autor Księgi wymienia: nienawiść i odwet. Te wspomniane są w wierszach 17. i 18., co tym bardziej podkreśla oryginalność końcowego wezwania: „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie same go”. I właśnie te słowa powtórzy Jezus (por. Mt 5, 43). Za uważmy, że stają się one fundamentem solidarności z członkami własnego narodu, bazą dla upomnienia braterskiego, które uzdrawia u korzenia każdy konflikt, ba, wkrótce ich za kres zostanie poszerzony (w. 34) o odniesienie do przybysza z innego kraju, w stosunku do którego Izraelita winien się okazać gościnny.
Drugie czytanie:
z Pierwszego Listu św. Pawła Apostoła
do Koryntian 3, 16-23
Bracia: Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście.
Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga. Zresztą jest napisane: «On udaremnia zamysły przebiegłych» lub także: «Wie Pan, że próżne są» zamysły mędrców. Niech się przeto nie chełpi nikt z powodu ludzi!
Wszystko bowiem jest wasze: czy to Paweł, czy Apollos, czy Kefas; czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe, wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus Boga.
Paweł zamierza zwrócić uwagę mieszkańcom Koryntu na to, co w ich postępowaniu utrudnia działanie Duchowi Świętemu. Pycha i podziały burzą budowlę Bożą, jaką jest wspólnota (3, 4-17), profanując tym samym dzieło, jakie Bóg pragnie wypełnić i o które jest zazdrosny, co zresztą okazuje. Kto więc ośmiela się dokonać zamachu na to, co jest własnością Boga, ten sam zostanie zniszczony. I choć prawdą jest, że „bramy piekielne” nie przemogą Kościoła, świątyni Boga (por. Mt 16,18), to tak samo jest prawdziwe, że każda wspólnota, także ta najmniejsza, każdy Kościół lokalny musi czuwać, aby nie powstały rozdarcia, które będą zagrażać ich integralności. Po tym wezwaniu Paweł kończy swoją refleksję (wiersze 18-23) przypomnieniem, że tylko ten, kto przyjmie z pokorą głupstwo krzyża, może stać się prawdziwie mądrym. Taką mamy drogę do przebycia: od samowystarczalnej, mającej źródło w tym świecie, mądrości starego człowieka do postawy owych «małych», «prostaczków», którym Bóg objawia swoje zamysły (Mt 11, 25). Bóg zna myśli mądrych (w. 20). Są one, co sugeruje ten wiersz, myślami ludzi próżnych i pełnych intryg. I to one stają się zarzewiem konfliktów pomiędzy grupami czy frakcjami kierowanymi przez zapatrzonych w siebie przywódców, którzy co wcale nierzadkie przywłaszczają sobie cześć należną Bogu. Uczeń Chrystusa, jako osoba z Nim związana i całkowicie poświęcona Jego sprawie, może w sposób rozważny i wolny określić się panem każdej rzeczy. „Wszystko jest wasze przypomina św. Paweł wy zaś Chrystusa, a Chrystus Boga” (w. 23). Ten wiersz kończący nasz fragment wskazuje na wyłączną przynależność do Boga. Ona niweczy wszechwładzę, jaką uzurpują sobie ludzie szczególnie wewnątrz wspólnoty, owa zaś wyłączność, którą ma Bóg, nie pozwala nikomu poza Nim samym panować nad życiem innych (por. 2 Kor 1, 24).
Ewangelia:
według św. Mateusza 5, 38-48
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Słyszeliście, że powiedziano: „Oko za oko i ząb za ząb!”. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.
Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski».
Przed nami dwie ostatnie antytezy obecne w tym fragmencie Mateuszowej Ewangelii (Mt 5,21-48). Zauważmy, że w pierwszej to nawiązanie starotestamentalne sięga korzeniami do tak zwanego «prawa odwetu». Dodajmy, iż było ono normatywnym wzorcem również dla innych krajów starożytnego Wschodu. Opierało się ono na zasadzie proporcjonalności, która w ten właśnie sposób proporcjonalnie egzekwowała sprawiedliwość jako przywrócenie złamanego prawa. Droga, jaką wskazuje Jezus temu, kto cierpi z powodu doznanej krzywdy, nie przewiduje przemocy czy właściwego dla «prawa odwetu» rewanżu, ale odrzucenie «przeciwstawiania się» opierającego się na zemście. Użyty tu (w. 39) czasownik anthistemi znaczy tyle, co «przeciwstawiać się», i to właśnie w sposób porównywalny! Wszystkie przytoczone przykłady (wiersze 38b-42), które odzwierciedlają typowe sytuacje dla środowiska palestyńskiego, od obelżywego „uderzenia” aż do pożyczenia potrzebującemu, cechuje zerwanie z obowiązującą wówczas logiką. Ta bowiem przypomnijmy opierała się na zastosowaniu w odwecie tych samych środków, których wcześniej użył agresor. Rodzi się pytanie: co było celem takiego nauczania Jezusa? Na pewno co do tego teolodzy są zgodni nie chodziło o zobowiązanie do pasywnego zachowania, pozbawionego przemocy, ale raczej o zachętę do wypracowywania takich postaw, które pozwolą wychodzić w sposób aktywny i konstruktywny ze spirali zemsty i odwetu. Tylko w ten sposób można pozyskać przeciwnika.
I tak dochodzimy wraz z ostatnią antytezą na sam szczyt przesłania zawartego w tym fragmencie. Aby zatem praktykować sprawiedliwość większą od tej stosowanej na co dzień przez uczonych w Piśmie i faryzeuszów (w. 20), konieczne jest objęcie miłością bliźniego także i nieprzyjaciół. To najbardziej autentyczny sposób naśladowania Boga, Jego świętości i Jego doskonałości (w. 48). W sercu ucznia żyjącego błogosławieństwami nie ma już żadnych form dyskryminacji, jest jedynie modlitwa za prześladowców. Ona jest pierwszą odpowiedzią na wyrządzoną krzywdę, bo też celem tej modlitwy jest budowanie nowych relacji z tym, kto okazuje się nieprzyjacielem. Do modlitwy co istotne należy dołączyć gesty, które odzwierciedlają dziecięcą relację zawiązaną z Ojcem i które pozwalają wszystkim poznać i doświadczyć ojcowskiego oblicza Boga. Zwróćmy też uwagę, że zarówno w tym fragmencie, jak i w 5, 9, Mateusz mówi o «synach Ojca». I w obu przypadkach kieruje to wyrażenie do człowieka, który jest zdolny budować relacje pokoju i miłości. Na koniec jedna uwaga: «doskonałość», o której mowa w ostatnim wierszu perykopy, jest realizowana dzięki bezwarunkowej i uniwersalnej miłości. Dusza naśladuje tę właśnie miłość, która nigdy nie może być arytmetycznym rezultatem prawnego posłuszeństwa. Jest z istoty swej darem i zobowiązaniem, które stają przed uczniem w chwili spotkania z Jezusem Chrystusem.
MEDITATIO
Dzisiejsza Ewangelia wydaje się obarczać nas nakazem niemożliwym do wypełnienia. Taki wniosek jawi się nam, ja ko logiczny albo przynajmniej poprawny, ponieważ nasuwa się on na skutek obserwacji, nawet pobieżnej, tego, co dzieje się w nas i wokół nas. Nieco sceptyczni i może nieco zrezygnowani nie możemy nie postawić pytania: Jakie oczekiwania ma względem człowieka Bóg Jezusa Chrystusa, skoro ośmiela się przedstawiać taką niedorzeczną propozycję? Nim odpowiemy, postawmy pytanie pomocnicze: Na obraz jakiego to Boga zostaliśmy stworzeni, aby oceniać, jako utopijną tę perspektywę, którą dziś Chrystus otwiera przed na mi? Czy to źle, że w tym właśnie momencie zostaje wymazana tabela, która wyliczała kary stosownie do doznanej krzywdy? Odpowiedź jest oczywista, a my raz po raz bywamy w prosty sposób karceni przez Boga, kiedy próbujemy odwoływać się do naszej sprawiedliwości i kiedy okazujemy dezaprobatę dla Jego sposobu postępowania. Tak pewnie należy rozumieć słowa kierowane do robotników w winnicy, a zatem do każdego z nas: „Czy mi nie wolno dopytywał się Jezus uczynić ze swoim, co chcę” (Mt 20,15). Taka jest właśnie świętość Boga, która całkowicie różni się od mądrości tego świata. Jesteśmy więc narażeni na niebezpieczeństwo pewnej iluzji, gdy nawet zafascynowani i zachwyceni Jego doskonałością żyjemy, patrząc tylko na to, co uważamy za przejaw zdrowego realizmu. Ten jednak mocno ogranicza nasze dążenie ku temu marzeniu Boga, który widzi miecze przemienione na lemiesze.
Nie wiem, czy zdarza się nam często doświadczać nienawiści, czy tylko głębokiej i dotkliwej nieprzyjaźni. Jest jednak faktem, że każde wewnętrzne rozdarcie spowodowane taką bolesną relacją pochłania nasze najlepsze energie, wciąga nas niczym zgubny wir w przekonanie, że dobrze będzie, prędzej czy później, jeśli ktoś zapłaci za to, co zrobił. Świątynia Boża w nas zostaje wówczas zeszpecona przez agresywne i żądne odwetu uczucia, które nas powoli zniekształcają. Tym bardziej, że wcale nierzadko my sami zupełnie świadomie tę spiralę odwetu nakręcamy. Trwa to aż do momentu, w któ rym jeśli systematycznie nie rozbrajaliśmy naszych agresywnych słów i gestów zaczniemy odczuwać w sobie w końcu, jak raz po raz wybucha w nas niszcząca przemoc. I wtedy pozostaje nam tylko przebaczenie. To niezwykły, nie z tego świata, testament napisany przez Jezusa na krzyżu. Przebaczenie jest bowiem dziedzictwem i błogosławieństwem Zbawiciela, udzielonym nam przez Jego otwarty bok, przez który jak kiedyś włócznia dziś przechodzi nienawiść, jakiej zawsze pełno w każdym okresie ludzkiej historii. Bóg mimo tego uzdrawia nas swoim przebaczeniem. Ono zaś spada „na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”, aby udzielić nam życia, kiedy tak trwamy w obojętności. Przebaczenie jest da rem, pochodzi z wysoka, ale należy o nie prosić także i wtedy, by ofiarować je innym.
ORATIO
Gdybyśmy byli tacy, jak chcesz, o Panie,
jakże inna byłaby ziemia:
my wszyscy odczuwalibyśmy radość istnienia
i narodziny, i dawanie siebie, i utratę.
Równi Ojcu, który sprawia, że słońce wschodzi
nad polami dobrych i złych:
radość zwycięstwa zawsze w miłości, by położyć kres historii śmierci!
W ten sposób, i tylko tak, w żaden inny
nie możecie zbawić się ludzie! Nawet jeśli zabijecie Kaina, siedem razy zabije was śmierć.
Nie o inną, Panie, łaskę Cię prosimy, jak tylko o tę, aby wszyscy wyzwolili się ze zdradliwej potrzeby zemsty, z impulsu, by samemu czynić sprawiedliwość na naszą miarę, by na cios odpowiedzieć ciosem: to jest rak, który nas zżera, przynajmniej wszyscy wierzący niech wyrwą go ze swojego serca,
a wówczas wykorzenią ideę nieprzyjaciela. Amen
David Maria Turoldo
CONTEMPLATIO
Pod każdym względem chce nas Pan w przykazaniach swoich mieć doskonałymi. Już dawno przecież w Prawie było nakazane: „Będziesz miłował przyjaciół, a nienawidzić będziesz nieprzyjaciół”, ale te nakazy dane zostały ludowi przyziemnemu i cielesnemu do czasu, podobnie jak owo „oko za oko, ząb za ząb”. Teraz natomiast, ludowi ewangelicznemu przypisuje (Pan) przykazanie niebieskiej i doskonałej sprawiedliwości; abyśmy nieprzyjaciół miłowali, miłowali ich, nienawidząc samych siebie, modlili się za potwarzających i prześladujących nas, abyśmy zasłużyli na to, aby stać się prawdziwie synami Boga, który z miłosierdzia swego zsyła niebieskie dobrodziejstwa i dary bez różnicy na dobrych i złych. Do przestrzegania tego rodzaju przykazań ewangelicznych zachęca nas również przez Izajasza w słowach: „Słuchajcie słowa Pana, wy, którzy z drżeniem czcicie Jego słowo. Powiedzieli bracia wasi, którzy was nienawidzą, którzy was odpychają przez wzgląd na moje Imię: «Niech Pan pokaże swoją chwałę, żebyśmy oglądali waszą radość». Lecz oni okryli się wstydem”. I o tym samym Dawid najsłuszniej tak świadczy w Psalmie: „Boże mój, Panie, jeżeli ja to popełniłem, jeśli nienawiść plami moje ręce, jeżeli wyrządziłem zło swemu dobroczyńcy, to niech nieprzyjaciel ściga mnie i schwyci”. (...)
Pokazuje Pan, że nie możemy mieć zasługi doskonałej miłości, jeżeli będziemy kochali jedynie tych, od których będziemy się spodziewali odwzajemnienia się miłością, bo wiemy, że ten rodzaj miłości jest nam wspólny nawet z poganami. Przeto żąda od nas Pan, abyśmy nad prawo ogólnoludzkiej miłości wznosili się prawem miłości ewangelicznej.
Chromacjusz z Akwilei, Kazania i homilie, Traktat 26,1,1 II, 1
ACTIO
W ciągu dnia często powtarzaj i żyj Słowem:
Miłość „wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma” (1 Kor 13, 7).
LEKTURA DUCHOWA
1.
Musimy podjąć się dzieła rozbrojenia intelektualnego, moralnego i religijnego. Przestać usprawiedliwiać to, co jest nie do usprawiedliwienia. Trzeba w końcu uwierzyć w siłę miłości. Z Eucharystii należy czerpać pewność w możliwość uzdrowienia głębokich ran. Chciałbym się zatrzymać nad tą ostatnią sprawą: terapeutyczną siłą pamięci eucharystycznej. Kiedy wspominamy śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, to On sam włącza nas w tę największą tajemnicę swojego paschalnego życia, przez co w Duchu Świętym stał się na zawsze przyjętym darem, nieustanną chwałą, również w swoim ludzkim wymiarze. Pamięć jest wielkim darem Stwórcy i Odkupiciela, który pozwala nam z wdzięcznością reaktywować przeszłość i jej wielkie dzieła, jakich Bóg dla nas dokonał. Pamięć także pozwala nam żyć w postawie czuwania i rozeznawania obecnej chwili, a także włączyć się z nadzieją i w sposób odpowiedzialny w trwającą wciąż historię zbawienia. Kiedy kapłan w czasie Mszy świętej wyciąga ręce nad chlebem i winem, to wzywa Ducha Świętego. I nie tylko dlatego, aby te postaci stały się dla nas Ciałem i Krwią Chrystusa, ale także abyśmy my sami, zjednoczeni z Chrystusem, stali się miłą ofiarą, abyśmy byli zdolni zawsze do tego, by się zaangażować w historię zbawienia, dla Królestwa miłości i pokoju. Wspominając w Eucharystii ofiarę Jezusa, Duch Święty działa w nas, ażeby uzdrowić naszą pamięć z wszelkiego rodzaju smutku i przygnębienia, aby wypełnić ją wdzięcznymi wspomnieniami.
Jednym z najcenniejszych darów o czym winniśmy pamiętać jest to, że obecnie możemy żyć w postawie największego czuwania, podążać w kierunku przyszłości z wielką nadzieją i z ufnym zaangażowaniem na rzecz pokoju. We wdzięcznej pa mięci eucharystycznej, przenikniętej przez eucharystyczną duchowość, nie ma miejsca na przygnębienie, nienawiść, odwet czy przemoc. Tak stajemy się coraz bardziej świadomi naszej całkowitej zależności od łaski i modlimy się w Duchu „wśród wszelakiej modlitwy i błagania” (Ef 6, 18). W ten sposób pogłębia się w nas „zgodność z wolą Boga”, co pozwala nam postrzegać wszystko, jako wyzwanie i kairos, jako dar i wezwanie do tego, aby nasze zaangażowanie na rzecz pokoju uczynić znakiem wiary. Wdzięczna pamięć rzeczy, które Chrystus uczynił dla nas, jest wówczas nadzwyczajnym środkiem, aby nasze nabożeństwa eucharystyczne stawały się okazją do przyobleczenia się w oręż miłości: prawdę i sprawiedliwość.
Bernard Haring, Valentino Salvoldi, Nonviolenza. Per osare la pace [Padova 1992,26]
2.
W rzeczywistości przebaczenie jest przede wszystkim decyzją osobistą, wyborem serca, które sprzeciwia się spontanicznemu odruchowi, by za zło odpłacać złem. Punktem odniesienia dla tego wyboru jest miłość Boga, który nas akceptuje mimo naszego grzechu, a jego najwyższy wzór to przebaczenie Chrystusa, który modlił się na krzyżu: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34). Tak więc korzenie i miara przebaczenia są Boskie. (…) Nie da się natychmiast zrozumieć ani łatwo przyjąć propozycji przebaczenia. Jest ona z różnych względów przesłaniem paradoksalnym. Przebaczenie bowiem zawsze niesie z sobą krótkotrwałą, pozorną stratę, natomiast zapewnia długoterminowy realny zysk. Z przemocą jest dokładnie na odwrót: daje krótkoterminowy zysk, lecz na dłuższą metę powoduje realną i trwałą stratę. Przebaczenie może się wydawać słabością; w rzeczywistości jednak zarówno przebaczenie, jak i przyjęcie przebaczenia wymaga wielkiej siły duchowej i wysokiej miary odwagi moralnej. Przebaczenie nie umniejsza osoby, ale obdarza ją bogatszym i pełniejszym człowieczeństwem, które potrafi odzwierciedlić blask Stwórcy.
Jan Paweł II [Orędzie na XXXV Światowy Dzień Pokoju, 1 stycznia 2002 r.]