Lectio Divina na XXXIII Niedzielę Zwykłą w Roku C
LECTICO
Pierwsze czytanie:
z Księgi proroka Malachiasza 3, 19-20a
Oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy czyniący nieprawość będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki. A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego skrzydłach.
Fragment pochodzący z szóstej części tekstu Malachiasza (3, 13-21) zapowiada nadejście dnia, którego żar wypali aż do korzeni drzewa, które rodzą zatrute owoce. I te nie będą już nigdy owocować. „Słońce sprawiedliwości” natomiast będzie okrywać i ogrzewać swoimi promieniami każdego, kto jeszcze drży z lęku i niepokoju z powodu zbrodni i przestępstw. W tym dniu, kiedy ostatecznie znikną dopuszczający się przestępstw, będzie można żyć szczęśliwie, wyjść bezpiecznie z domu, podobnie jak czynią cielęta wybiegające poza ogrodzenie. Będzie to zatem dzień, w którym odzyskają radość życia ci wszyscy, którzy pragną podobać się Bogu. Natomiast dla tych wszystkich, którzy spiskują z przestępcami, aby wykorzystywać dla zysków członków swojego ludu, ten dzień stanie się dniem ich klęski.
W innych księgach Pisma Świętego jest także mowa o «dniu Pańskim», jako o dniu zbawienia i potępienia (Iz 2, 6-22; Am 5, 16-20; So 1, 15-18). Malachiasz jednak przypomina o nadejściu tego dnia, by naród wybrany po powrocie z wygnania stal się narodem bardziej prawym, zarówno gdy chodzi o sprawowany kult, jak i życie codzienne. Malachiasza nie zadowala przeciętność, nie wystarcza mu odbudowa świątyni. Pragnie, aby począwszy od świątyni każda rzecz była czyniona dobrze ze względu na samego Boga. Chce więc, aby cały lud był gotowy do kontemplowania Jego sprawiedliwości, aby nigdy nie zwątpił w nią, nawet w czasie burzy, której zapowiedzią będą nadciągające ciężkie chmury.
Drugie czytanie:
z Drugiego Listu św. Pawła Apostoła do Tesaloniczan 3, 7-12
Bracia: Sami wiecie, jak należy nas naśladować, bo nie wzbudzaliśmy wśród was niepokoju ani u nikogo nie jedliśmy za darmo chleba, ale pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu, we dnie i w nocy, aby dla nikogo z was nie być ciężarem.
Nie żebyśmy nie mieli do tego prawa, lecz po to, aby dać wam samych siebie za przykład do naśladowania.. Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli.
Po uprzednim przedstawieniu ortodoksyjnej nauki w ostatniej części tego Listu do Tesaloniczan przyszedł czas na ortodoksyjną praktykę. To przejście zostało w pewien sposób wymuszone przez nazbyt ekscentryczne zachowanie niektórych członków wspólnoty w Tesalonice. W imię Ewangelii i swoich przekonań o szybkim nadejściu Chrystusa zaprzestali wykonywania swoich codziennych obowiązków. Taka forma chrześcijaństwa przeżywanego w obłokach zagrażała całej wspólnocie, a także pozbawiała ją wszelkiej wiarygodności wobec innych. Paweł spotkał już wielu takich włóczęgów głoszących bliźnim błędne nauki i dlatego czuł się zmuszony, by wyraźnie zaznaczyć, że zupełnie się od nich odcina. Nie chciał tego rodzaju wędrownych proroków wewnątrz wspólnoty.
Apostoł, choć cieszył się już dużym autorytetem pozwalającym mu kierować wspólnotą, nie wstydził się pracować na chleb pośród zwykłych robotników, trudząc się równie ciężko jak oni. Nie chciał więc, aby ktokolwiek porzucił swoją pracę i żył bez planów i wzorców. Za wzór stawiał przykład samego siebie. Zauważmy tym samym, że Paweł pokazuje praktyczne zastosowanie chrześcijańskiego przesłania w każdym obszarze życia. Słowa jego Listu przypominają naukę Chrystusa o wiernym słudze, czuwającym wśród swoich zajęć na przyjście Pana. Ów otrzyma swoją nagrodę właśnie dlatego, że nie porzucił swojego zajęcia. Dzięki temu Pan zastanie wszystko w należytym porządku oraz – co ważne – zastanie gotowego i czekającego sługę (por. Łk 12, 35-48).
Ewangelia:
według św. Łukasza 21, 5-19
Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: «Przyjdzie czas, kiedy z tego. Na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony».Zapytali Go: «Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy to się dziać zacznie?». Jezus odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: „To ja jestem” oraz: „Nadszedł czas”. Nie podążajcie za nimi! I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec». Wtedy mówił do nich: «Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Wystąpią silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.
Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie mógł się oprzeć ani sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią.
I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie spadnie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie».
Mury świątyni runą pod naporem legionów rzymskich w roku 70. Wówczas też ogień podłożony przez obcych najeźdźców obrócił w popiół wszystkie święte przedmioty. Pierwotna wspólnota chrześcijańska, kierująca się słowem swojego Pana, czyni refleksję nad tymi wydarzeniami i analizuje swoją wierność w tym burzliwym okresie historii.
Jezus pragnie uświadomić słuchaczom, że kres świątyni, jej zburzenie, nie ma nic wspólnego z końcem czasu w ogóle, czyli z Paruzją. Choć w różnych miejscach daje się słyszeć tego rodzaju głosy i interpretacje wyrażane przez różne osoby, to jednak we wspólnocie chrześcijańskiej wciąż mocno brzmi głos Tego, który mówi: „Ja jestem”. Podobnie jest i dziś, na obecnym etapie historii zbawienia, kiedy dostrzegamy tak wiele zawirowań w świecie z powodu ekonomicznych czy politycznych wydarzeń. Pośród wielu fałszywych proroków – zarówno wczoraj, jak i dziś – głoszących apokaliptyczne nieszczęścia uczeń Chrystusa ma być świadkiem prawdziwego Pana historii, Jego wiernym sługą. Musi nauczyć się czekać, znosić trudności, trwać w pokornej i prostej pracy wykonywanej każdego dnia (Łk 17,10). Prawdziwi słudzy Jezusa będą z mocą przemawiać przed przełożonymi w synagogach, przed królami i przywódcami, a ci nie będą umieli im odpowiedzieć. Mądrości będzie towarzyszyć sprawiedliwość zarówno w czasie święta, jak i w czasie żałoby. Błogosławiony niech będzie zatem Ojciec, że maluczkim objawił tajemnice swojego królestwa (por. Łk 10, 21). Objawił zaś przez słowo Jezusa i objawia wciąż w ciągu biegu historii poprzez słowo wypowiedziane i głoszone przez Apostołów i przez ich uczniów.
Zauważmy, że to dzisiejsze słowo Jezusa jest wezwaniem do odwagi: „Ale włos z głowy wam nie spadnie” (w. 18; por. Łk 12, 7). A zatem tę gotowość do znoszenia ciężarów należy rozumieć nie jako chęć robienia z siebie ofiary, jako – cierpiętnictwo, ale jako radość z przyjmowanego męczeństwa (por. scenę kamienowania Szczepana: Dz 7, 59), jako pokój w godzinie konfliktu, jako pragnienie ofiarowania swego życia za Chrystusa. Chociaż świątynia została zburzona, Bóg nie przestał budować swojego królestwa. Nie pozwoli też na to, aby Jego lud zebrany przez Chrystusa rozproszył się w panice.
MEDITATIO
Możliwość, by trudzić się, budować, pracować nad jakimś projektem, jest – według Słowa Bożego - realna w każdym momencie historii, również w tym najbardziej mrocznym. Wobec załamania pewnego modelu życia i odrzucenia tradycyjnych wartości wyrazem braku ufności byłoby powiedzieć:
„Nie możemy nic zrobić”. Niedorzeczne byłoby również uporczywe szukanie za wszelką cenę możliwości przywrócenia starych struktur i instytucji i wspominanie ze łzami w oczach minionego czasu. Byłoby to niedorzeczne, gdyż oznaczałoby to zamknięcie się na dialog z dzisiejszym światem. Naszym zadaniem jest przecież budowanie królestwa Bożego w dzisiejszym świecie, uznając czas teraźniejszy za czas zbawienia. Bóg domaga się, abyśmy w tym dzisiejszym świecie działali w Jego imię.
Paweł w jednym z fragmentów Pierwszego Listu do Koryntian, mówi o budowaniu wspólnoty. Należy do tego budowania - powiada - używać najlepszego materiału, który zostanie przebadany i wypróbowany w czasie ostatecznym (por.1 Kor 3,12-17). Podobnie więc jak kataklizm poddaje próbie wszelkie konstrukcje, tak burzliwe wydarzenia w historii sprawdzają wytrzymałość wspólnoty chrześcijańskiej, moc naszej wiary. Dopiero w tych sytuacjach – określanych jako terminalne - widać, jak ktoś budował, jakich używał materiałów, na jakich opierał się projektach. Dobrze więc, póki jest czas, odpowiedzieć na pytanie: czy nasz dom zbudowany jest na skale, jaką jest Chrystus (por. Mt 7, 24-27)
Pewność czasów ostatecznych nie może skłaniać nas do biernej postawy wobec życia, przeciwnie, winna przynaglać nas do większej jeszcze troski o naszych braci. Mamy tak postępować, aby wszyscy mogli ogrzać się i rozweselić „słońcem sprawiedliwości”. Nie ma bowiem możliwości, aby uciec od tego czasu. Jakakolwiek codzienna praca to dany nam sposób wiernego oczekiwania człowieka na ostateczny akt Boga. W tej pracy my, chrześcijanie, dajemy świadectwo Chrystusowi. Bo też codzienność, wyciszenie, prostota - to drogi, które trzeba wybrać już dziś, aby wobec wielkich tego świata móc kiedyś mówić o mądrości.
ORATIO
Panie Jezu, obdarz mnie dziś duchem wytrwałości, abym mógł realizować zadania, jakie zostały mi powierzone. Obdarz mnie możliwością miłowania tych, którzy mnie prześladowali, i spraw, abym w chwili Twego przyjścia trwał w postawie czuwania. Abym wobec ludzi jaśniał Twoją sprawiedliwością i bym w chwili Tego przyjścia został oświecony przez Ciebie.
Proszę cię także, Panie, za moich znajomych z pracy i za tych, którzy z powodu swych obowiązków są daleko od swoich bliskich. Napełnij ich serca odwagą i nagradzaj ich za poniesione trudy.
CONTEMPLATIO
Jeśli zechcesz, przedstawię ci obraz tych rzeczy, jakie się teraz dzieją, by ci jeszcze lepiej przedstawić tę tragedię. Widzę zewsząd do głębin wzburzone morze, na jego powierzchni płyną martwe ciała, inne poszły na dno. Rozbite okręty, podarte żagle, połamane maszty, wypuszczone z rąk stery, wioślarze siedzący na pokładzie zamiast na swych ławach, z rękami na kolanach, pod wpływem tych okropności bezradnie wzdychają i jęczą. Nie rozróżni oko nieba ani morza, wszędzie panuje ciemność głęboka, gruba, gęsta, nie zdołasz rozpoznać najbliższego sąsiada. Wzmaga się szum bałwanów, wyłażą ze wszech stron potwory i napadają na żeglujących. Lecz po co opisywać to, czego się nie da? Jakikolwiek wybiorę obraz dla uzmysłowienia trosk naszych czasów, siłą nieszczęść pokonana mowa musi zawsze chybić. Choć jednak wiem o tym, nie tracę nadziei lepszej przyszłości, gdy myślę o Sterniku, którzy rządzi tym światem i nie środkami sztuki, lecz samym rozkazem uciszy burzę. Jeśli nie czyni tego zaraz, to jest Jego sposób, że nie na samym początku zapobiega nieszczęściu, lecz gdy się ono powiększy i dojdzie do szczytu. Kiedy już wielu traci nadzieję, dokonuje on dziwnych i niespodziewanych rzeczy, okazując w ten sposób swą moc i potęgę, tych zaś, których spotyka nieszczęście, ćwicząc w cierpliwości. Nie trać więc nadziei. Jednej tylko rzeczy należy się, Olimpio, lękać, jedna jest pokusa, grzech. Tej jednej prawdy nie przestanę ci nigdy przypominać. Wszystko inne jest bajką - zasadzki, wrogość, podstęp, oszczerstwa, przekleństwa, skargi, utrata majątku, wygnanie, miecz ostry, niebezpieczeństwa na morzu, wojna na całym świecie. Cokolwiek się o tym myśli, poddane jest czasowi i mija, istnieje w śmiertelnym ciele i czuwającej duszy nie zdoła przynieść szkody. Stąd i św. Paweł, chcąc przedstawić znikomość zarówno przyjemnych, jak i przykrych rzeczy tego życia, określił je jednym zdaniem: „Co widzialne, przemija”. Czemu więc się lękasz tego, co przemija i płynie jak fale rzeki? Takie są bowiem rzeczy doczesne tak miłe, jak i przykre.
ACTIO
W ciągu dnia często powtarzaj i żyj Słowem:
„Z wysoka Wschodzące Słońce nas nawiedzi” (por. Łk 1,78).
LEKTURA DUCHOWA
1.
Jesteśmy milczącymi świadkami czynów okrutnych, wiemy lepiej o tym od diabła, nauczyliśmy się także sztuki symulowania i rozmów dwuznacznych. Doświadczenie nauczyło nas obojętności wobec ludzi i często razem z nimi jesteśmy w pewnym dystansie do prawdy i do wolnego słowa. Konflikty nie do zniesienia uczyniły z nas ludzi uległych albo cynicznych. Czy w takiej sytuacji potrafimy być jeszcze użyteczni?
Nie geniuszy, nie cyników, nie tych, co mają innych w pogardzie, nie wyrafinowanych strategów potrzebujemy, ale ludzi zwykłych, prostych, sprawiedliwych. Czy będziemy mieli w sobie wystarczająco dużo siły, by oprzeć się temu, co zostanie nam narzucone, i czy uczciwość wobec samych siebie będzie na tyle zdecydowana, że zdołamy odnaleźć drogę szczerości i uczciwości?
2.
Miłość, którą Jezus umiłował świat, znajduje swój najwyższy wyraz w ofierze Jego życia za ludzi, ukazującej miłość Ojca względem świata. Dlatego naturą królestwa jest komunia wszystkich ludzi pomiędzy sobą i z Bogiem. Królestwo dotyczy wszystkich ludzi, społeczeństwa, całego świata. Pracować dla królestwa znaczy uznawać i popierać Boży dynamizm, który jest obecny w ludzkiej historii i ją przekształca. Budować królestwo znaczy pracować na rzecz wyzwolenia od zła we wszelkich jego formach. Krótko mówiąc, królestwo Boże jest wyrazem i urzeczywistnieniem zbawczego planu w całej jego pełni.